czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdzia II


Szłyśmy razem  przez zatłoczoną część miasta. Nie chciałam się skarżyć, ale zgrzałam się tak bardzo, że pot leciał ze mnie ciurkiem. Co chwila dyskretnie ścierałam kropelki z czoła i dekoltu.
Mijałyśmy wielu ludzi, z którymi Daria witała się i śmiała. Ja byłam cicho. No bo cóż miałabym mówić?
-No, Jaga, dawaj, bo już na nas czekają.- Pospieszyła mnie Daria.
-Co? Kto czeka?- przeraziłam się. Nie chciałam spotykać się z jej znajomymi. Z tego nigdy nic dobrego nie wynika. Powoli zaczynam żałować swojej lekkomyślności.
-No jak to: kto? Moi przyjaciele. Co tak patrzysz? Jakbyśmy były same, to byłoby nudno, więc obdzwoniłam znajomych i wszyscy już na nas czekają. A teraz dupa w troki i na plaże!
Pociągnęła mnie jeszcze szybszym tempem w kierunku morza. Nie mogłam się już wycofać, choćbym nie wiem jak chciała. Na samą myśl o tym, co się tam dziś wydarzy, zgrzałam się jak mysz. A nawet nie sądziłam, że to możliwe.
Weszłyśmy na molo. Usłyszałam uspokajające krzyki mew i rybitw oraz szum Bałtyku. Trochę mnie to podniosło na duchu, choć nie bardzo.
Spięłam się w sobie, gdy zobaczyłam przyjaciół mojej siostry, a co za tym idzie, także część mojej klasy.
- Stało się coś? Pobladłaś.- zauważyła, z udawaną troską w głosie. Drgnęłam, ale pokręciłam przecząco głową. Szybko przełknęłam ślinę i poszłam stawić czoło wrogowi.
Klakier, jeśli nie wrócę przed północą, to możesz zatrzymać moją mp4 i masz pełne prawo do zabicia tego wrednego psa. Zaśmiałam się w myślach, dodając sobie otuchy,
-Hej wam, co tak długo?- zapytała jedna z dziewczyn, bodajże Agnieszka, leżąca na kolorowym ręczniku. Miała na sobie skąpe bikini, które ledwo zasłaniało jej idealne ciało.
-Tak jakoś wyszło.- Daria wzruszyła ramionami, ściągając sukienkę przez głowę i ukazując biały strój kąpielowy. Wyjęła z torby dwa ręczniki. Jeden rozłożyła na złocistym piasku, a drugi rzuciła mnie.
-Ale dzisiaj piękny dzień, nie?- Jeden z chłopaków, o nie znanym mi imieniu zwrócił się do Darii.-Może posmarować ci plecki?- wyszczerzył się. Nie dało się ukryć, że był bardzo przystojny, ale z moim wyglądem, nie miałam nawet szans zwrócić jego uwagi. Z drugiej strony, patrząc na pozytywy, chłopak był głupi jak but, więc nawet nie chciałabym jego zainteresowania.
-Jasne, chętnie. A ty co tak stoisz? Siadaj!- powiedziała do mnie. Nie chcąc rzucać się w oczy szybko wykonałam polecenie, ale ani myślałam zdejmować sukienkę. Odwróciłam głowę od towarzystwa i wpatrzyłam się w bawiące się dzieci.  W pewnym momencie dwójka maluchów zerwała się do biegu i na oślep ruszyła w moim kierunku, śmiejąc się i wymachując rękami, jakby pływały.
Właśnie miałam krzyknąć, żeby je zatrzymać, gdy oboje wpadli na mnie z rozpędu powalając na plecy. Wrzasnęłam na cały regulator ze strachu, ale po chwili zaczęłam się śmiać, gdy chłopcy wstali ze mnie i z zawstydzonymi minami zaczęli mnie przepraszać.
-Ojeju, nic się nie stało! Już, wracajcie się bawić, i nie zróbcie nikomu krzywdy- zaśmiałam się.
-Dobrze, prze pani.- Zgodnie pokiwali głowami i odbiegli do zaniepokojonej rodzicielki.
-Może ty przedszkolanką zostać powinnaś, co? Tak na ciebie dzieci lecą. Dodajmy, że tylko dzieci- zakpiła jedna z lalusiowatych koleżanek mojej siostry.
-A może ty powinnaś prostytutką zostać, co? Już się widać do zawodu wprawiasz.- odpysknęłam i naburmuszona sięgnęłam do torby po książkę.
-Wrrr.. Daria powiedz coś tej, suce, bo jak ja wstanę to nie będzie tak miło.- zawarczała dziewczyna.
Prychnęłam.
-No, ale żeś mnie nastraszyła. Nawet mój kot nie zwróciłby na to uwagi, pustaku.
-Nie obrażaj mojej dziewczyny, gruba świnio!- odezwał się Mietek, napakowany powietrzem olbrzym, który w głowie ma orzech włoski zamiast mózgu.
Jako, że do tego typu odzywek byłam przyzwyczajona, totalnie go olałam i otworzyłam książkę tam, gdzie wcześniej skończyłam czytanie.
-Hej, Mieciu! To moja siostra, przystopuj trochę, co?- w mojej obronie stanęła Daria, co całkowicie zbiło mnie z pantałyku. ONA broni MNIE?
Koniec świata. Widać gdzieś jeźdźców apokalipsy?
Postanowiłam nie zwracać na nich uwagi, a jako, że więcej przytyków nikt nie czynił, to było mi łatwiej. Zaczęli dyskutować we własnym gronie, a ja zanurzyłam się w powieści. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, choć powinnam to była przewidzieć- taka pogoda plus dobra lektura zawsze mnie usypiały. I to był mój największy błąd.
                                                   

1 komentarz: